Wyobraź sobie, że jest piękna pogoda i postanowiłeś zabrać swoją weekendową zabawkę za ponad 2 miliony dolarów na małą przejażdżkę. Stanąłeś na chwilę na poboczu, a auto zaczęło się palić – taka sytuacja spotkała pewnego nieszczęśnika w Stanach Zjednoczonych.
Zdjęcie powyżej przedstawia jedno z najdroższych i najrzadszych aut na świecie, ikonę postępu, która w latach 90-tych niczym Concorde pokazywała, że można z łatwością łamać barierę 300 kilometrów na godzinę i naginać prawa fizyki. Powstało tylko 100 McLarenów F1, z czego 72 zostały zarejestrowane. Pozostałe 28 uczestniczyło w wyścigach FIA GT oraz 24-godzinnych zmaganiach Le Mans.
Awarii uległ silnik BMW V12 o pojemności 6.1-litra, który produkuje 627 koni mechanicznych. Spłonął niemal cały tył i wygląda na to, że pojazd nie będzie nadawał się już nigdy do jazdy. Zawsze można go odrestaurować i postawić w muzeum – optymistyczna wersja, albo sprzedać na części – prawdopodobne rozwiązanie.
